Pośród „czarnego buranu”
i śnieżnej zawieruchy,
przybył Święty Mikołaj,
by włożyć pod poduchy.
Tak bardzo cenny prezent
skibkę czarnego chleba,
pysznego jak cukierek
taki prawdziwy z nieba.
Ileż radości i szczęścia,
już obudziły się dzieci
– zapala ktoś „koptiłkę”
jej płomyk ledwo świeci.
Oczom nie wierzą maluchy
„jest chlebek” krzyczą wesoło.
Jedzą, zbierają okruchy,
Radość ogromna wokoło.
A nasze drogie mamy
wzruszone tym prezentem
pytały się cichutko
– „która z nas jest tym Świętym”?
Lecz nikt do tego dzieła
wcale się nie przyznaje
więc zgodnie pochwalono
pięknej tradycji zwyczaje.